środa, 7 czerwca 2017

My dłubiemy a kwiaty szaleją

   Powoli odkrywamy przeszłość, odsłaniamy zamurowane przejścia. Okienko na dole prowadzi do pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie było koło młyńskie.  Wkrótce napiszę o tym więcej, temat fascynuję mnie i przyznam się, że marzę o posiadaniu takiego koła. Wczoraj rozmawiałam już o zrobieniu drugich stawideł i puszczeniu wody pod zabudowaniami jak to kiedyś musiało mieć miejsce. Jest mały problem z poziomem wody w stosunku do przepustu pod drogą, ale jestem tak przyzwyczajona do nieustającego rozwiązywania problemów, że byłabym zdziwiona, jeśli coś miałoby pójść za łatwo.


Na razie nieustannie zachwycam się tutejszym budownictwem, portalami, łączeniem piaskowca z cegłą. Ciągle myślę nad rozwiązaniami. Na przykład jak w tym pomieszczeniu zrobić jadalnię a nie zasłonić pięknych, dopiero co wydobytych spod tynku detali. Mam już pewien pomysł.






 Na zewnątrz powstaje wejście, może było tu tylko okienko, tego nie wiem na razie. Dokopujemy się do niemieckiego drena w świetnym stanie.



   Staw tymczasem coraz bardziej robi się do stawu podobny, powoli wychodzi z fazy błotnego bajora.

A kwiaty szaleją, życie wiodą krótkie ale barwne. Jakby chciały powiedzieć: dajmy z siebie wszystko dzisiaj, bo jutro możemy skończyć pod kosiarką, a za kilkanaście dni, tak czy tak, płatki nam opadną. Czy nie mają racji ?