O jajkach to by było na dzisiaj tyle, a poniżej nadciągająca śniegowa chmura i widoczki ze spaceru.
Łatek oczywiście wybiera się na każdy spacer i udaje kota leśnego.
Kończymy spacer na pastwisku i Ania musi pogadać z Emi.
Poranek dnia następnego, w mroźnej szacie, śniegu niewiele, ale za moment słońce znowu pomaluje świat i doda trochę kontrastu.
Podobno każdy kot marzy o takim akwarium. A marzenia, jak wiemy się spełniają : ).
Ojej, gratuluję, pierwsze jajeczko od własnej kury to wielka rzecz! Życzę Ci, żebyś musiała po nie chodzić z koszykiem, niech tylko przyjdzie wiosna. Rozumiem, bo tak samo się czułam kiedy zrywałam własne pomidory i papryki, posadzone prosto w ziemi, bez osłon. Co za wspaniały leśny kot, w dodatku taki, któremu marzenia się spełniają:))
OdpowiedzUsuńOj, własne pomidory i papryki to też niesamowita rzecz. Takie coś z niczego.
UsuńTak, kotu wiele marzeń się spełnia, choć przez swoją bezczelność stracił też kilka przywilejów : )
Pewnie pierwszego jaja od własnej kury nie spożytkowałabym, tylko patrzyła i podziwiała z dumą:-) odważny kot, bo gdyby lód był kruchy? może zwierzęta to wyczuwają, czy można nań bezpiecznie wejść; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPodziwiałam, podziwiałam .... i zeżarłam. Taki ze mnie łakomczuch, hm.
UsuńŁatek doskonale wie, kiedy może chodzić po lodzie. Ale skąd to wie, to kocia tajemnica : )
Twoja kura pewnikiem czuje wiosnę - nic tylko sie cieszyc! Moje kokoszki jeszcze nie czują. Czuły w grudniu a teraz kompletnie nieczułe sie stały!:-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie ten rodzaj światła, który widać na Twoich zdjeciach, Łucjo. Jasno oswietlone korony drzew, jakby gałęzie same z siebie lśniły. A w tle to ciemniejące przed burzą albo opadami śniegu niebo.I to jesioro też cudnie ci wyszło. Wygląda jakby setki dzikich gęsi pogubiły na nim swe piórka!:-))
Też lubię takie światło. Tak oświetlony świat staje się miły i ciepły, miękki w dotyku.
OdpowiedzUsuńJajka od własnych kur to mój pokarm codzienny. Jaj mam dziennie pory koszyk i rozdajemy. moje kury niosą nieustająco.
OdpowiedzUsuńPiękne te światy. U mnie w sprawie Ci wiadomej dalej nic nie wiadomo. Czyli normalnie.
Mam 32 jagnięta w tym jedno moje, czyli jestem mama karmiącą. Wybaczyłam Kolorowej, bo powiła czworaczki, więc sama nie bardzo ma jak karmić gromadę tę.
Pozdrowienia
To żałuję, że koło mnie nie mieszkasz i mi sporego koszyka jaj po sąsiedzku nie dajesz :).
OdpowiedzUsuńBo ja z 2 kur mam 1 jajo dziennie, co na jaja na miękko, sadzone i mus czekoladowy nie starcza.
Dobrze, że wiadomo, czego nie wiadomo w sprawie wiadomej. Kciuki trzymam jeśli pewna jesteś, że dalej mam trzymać ...
O raju, 32 i czworaczki, no nie wiem co mam powiedzieć.
Pozdrowionka i snu matce karmiącej życzę.
I really likes your blog! You have shared the whole concept really well and very beautifully soulful read!Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńดูหนัง
Pochodzę ze wsi gdzie za oknem są właśnie takie krajobrazy i choć na codzień studiuję we Wrocławiu zawsze chętnie wracam do domu rodzinnego.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz : )
OdpowiedzUsuń